sobota, 29 czerwca 2013

YOLO... czy warto?

YOLO, YOLO, YOLO, YOLO, YOLO, YOLO!!!
Dla tych niewtajemniczonych : YOLO- you only live once (po naszemu RAZ SIĘ ŻYJE)
Fajnie brzmi, nie? Tyle osób podnieca się tym słowem. Tylko ile z nich tak naprawdę wie co to znaczy? A jeśli już wiedzą, to czy tego przestrzegają? A jeśli tak, to do jakiego stopnia?
Niby takie niewinne słowo, ale ludzie sobie nie zdają sprawy, do czego to może doprowadzić!

U nas w Polsce "faza na yolo" jest stosunkowo od niedawna. Ale w Ameryce jak zwykle wszystko mają wcześniej (a dokładnie, to my Polacy jesteśmy opóźnieni, ale w tym momencie to jest nie istotne). Gdy do USA wszedł ten skrót i stał się popularny działy się w Stanach dziwne rzeczy. Może dla mnie dziwne, bo w sumie dla niektórych to jest normalne, ale według mnie żeby mottem życiowym było yolo, to jest przesada. Też zależy od tego, jak ludzie biorą sobie to do serca.

W USA okazało się, że od czasu pojawienia się YOLO wzrosła liczba nastoletnich matek aż o 20% !!! 

I co, czy nie jest to psychiczne? No chyba, że to już serio normalka, a ja po prostu jestem w tyle? Choć w takim razie Ameryka po raz pierwszy także musiałaby być w tyle. Po przeprowadzeniu tych statystyk o nastoletnich matkach powstała kampania anty yolo. Są koszulki z napisem YOLO przekreślonym i pod tym zdjęcie nastolatki karmiącej dziecko.

Nie mam konkretnie nic do samego skrótu yolo. Jednak zadziwia mnie to jak bardzo osoby w moim wieku są zapatrzone w to! Teraz może większość gimnazjalistów mnie będzie wyklinać, obrażać i w ogóle. Pogadamy za parę lat ziomki! Hehe

Pozdrawiam ;*
YOLO xD



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz